Trzej królowie samotnie wyruszyli z trzech miejsc Krakowie: król europejski z Zamku na Wawelu, azjatycki z parafii na Dębnikach, a afrykański z Placu Matejki. Spotkali się razem na Rynku Głównym, gdzie pokłonili się Świętej Rodzinie. Ją w tym roku odgrywało ośmioro dzieci z dwojgiem rodziców. Tegoroczny pochód był symboliczny, ponieważ monarchowie maszerowali samotnie, bez towarzyszących im muzyki, śpiewów czy tłumów Krakowian. Wszystko odbyło się zachowaniem zasad reżimu sanitarnego.
Ten pochód jest inny, bo bez całej masy ludzi, którzy nam towarzyszą. Ale myślę, że ta forma może sprzyjać większemu duchowemu przeżyciu tego dnia. Ja, jako król, niosę Jezusowi złoto, natomiast jako aktor, zanoszę mu to, co robię, czyli moje spektakle, filmy, to chcę mu podarować - mówi Maciej Sikorski, aktor odgrywający rolę króla z Europy.
Mimo że w orszaku razem z królami nie szedł tłum Krakowian, to przychodnie na całej trasie przyglądali się samotnej wędrówce królów. Niewielka grupa zebrała się na Rynku Głównym.
- Dla nas jest tom bardzo ważne wydarzenie. W tym roku z wiadomych przyczyn nie mogliśmy przyjechać na pochód z całymi rodzinami. Ale jesteśmy my, jako przedstawicielki naszych rodzin. Uczestniczyłyśmy we mszy, modliłyśmy się, a teraz gonimy króla.
- Najbardziej podobała mi się czapka króla afrykańskiego oraz pierścień króla z Europy - mówią Krakowianie, którzy obserwowali orszak.
Transmisję z orszaku można obejrzeć na Facebooku.