Miasto prosi wojewodę o pomoc. Chodzi o 230 lekarzy
Puste sale i brak lekarzy. Tak wygląda dziś szpital na Ursynowie, który został otworzony pół roku wcześniej na potrzeby przyjmowania pacjentów z koronawirusem. Aby osiągnąć planowaną wydajność i ruszyć pełną parą potrzeba co najmniej 230 lekarzy i pielęgniarek. Miasto prosi wojewodę mazowieckiego o pomoc. A wojewoda odpowiada: możemy zachęcać, ale nie nakażemy innym szpitalom oddawania swoich specjalistów. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie - jedną z pierwszych placówek, która może wesprzeć Szpital Południowy kadrowo może być szpital na Solcu.
- Nie tylko w Warszawie jest problem kadrowy, ale to problem, który dotyczy całej Polski. Liczymy, że w przyszłym tygodniu powiększymy bazę łóżek w placówce. Ale jest to niemożliwe bez zatrudnienia dodatkowego personelu medycznego. 18 lutego wysłaliśmy pismo do wojewody z prośbą o oddelegowanie do pracy w szpitalu Południowym 230 lekarzy i pielęgniarek. Ponowiliśmy prośbę 3 marca. Do dziś nie dostaliśmy odpowiedzi - mówi Karolina Gałecka ze stołecznego ratusza.
Chętnych do pracy w tymczasowych szpitalach dziś brakuje. Jak przyznają sami urzędnicy, dodatkowe dyżury w tymczasowych placówkach covidowych często wiążą się ze zmianą miejsca zamieszkania, przeprowadzką do Warszawy z innych miast lub też ryzykiem krótkiego zatrudnienia, w razie ewentualnej likwidacji placówki. - Często jest to praca dodatkowa, polegająca na dyżurach w dwóch placówkach jednocześnie, a nie każdy jest w stanie na to się zdecydować. Najczęściej jest to kwestia pieniędzy, bo w tymczasowych szpitalach można więcej zarobić - mówi nam jeden z warszawskich lekarzy, który chce pozostać anonimowy.
Rzecznik wojewody: nie możemy zmuszać lekarzy do pracy
Oddelegowanie lekarzy do Szpitala Południowego w praktyce oznacza, że część z nich musiałaby porzucić dotychczasową pracę w innych placówkach. W efekcie braki kadrowe w placówce na Ursynowie mogą spowodować pojawienie się braków w innych szpitalach. Dlatego wojewoda mazowiecki sporządził listę chętnych kandydatów do pracy w Szpitalu Południowym i przekazał ją do urzędu mazowieckiego, który prowadzi korespondencje z dyrekcjami szpitali. To właśnie one podejmują ostateczne decyzje w kwestii rekrutacji lekarzy.
- Nie możemy nikogo do tego zmusić, dlatego liczymy na ochotników - odpowiada Ewa Filipowicz, rzecznik wojewody mazowieckiego. - Miasto wnioskuje o kilkaset pracowników. Z naszego doświadczenia wynika, że nie jest to efektywne - wydanie nakazu administracyjnego, czyli de facto przymuszenie do pracy tak dużej grupy medyków. Oznaczałoby to w praktyce konieczność zabrania ich z innych placówek. Z doświadczenia wiemy, że należy pozyskiwać ochotników, którzy sami chcą podjąć dodatkową pracę, dodatkowe dyżury. Takie zgłoszenia cały czas wpływają - dodaje Filipowicz.
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!
Źródło: Puste sale i brak lekarzy. Problem z rekrutacją do szpitala Południowego w Warszawie