Puste sale i brak lekarzy. Problem z rekrutacją do szpitala Południowego w Warszawie

2021-03-05 17:11

Szpital Południowy na Ursynowie stoi prawie pusty przez braki kadrowe. Na 76 łóżek covidowych tylko blisko 30 jest zajętych. Docelowo tych miejsc ma być 300. Ale nie miałby kto leczyć. Ratusz prosi wojewodę o wsparcie kadrowe i oddelegowanie pracowników do placówki. "To oznacza, że braki kadrowe pojawią się w innych szpitalach" - odpowiada rzecznik wojewody mazowieckiego.

Raport z Anteny 05.03

Miasto prosi wojewodę o pomoc. Chodzi o 230 lekarzy

Puste sale i brak lekarzy. Tak wygląda dziś szpital na Ursynowie, który został otworzony pół roku wcześniej na potrzeby przyjmowania pacjentów z koronawirusem. Aby osiągnąć planowaną wydajność i ruszyć pełną parą potrzeba co najmniej 230 lekarzy i pielęgniarek. Miasto prosi wojewodę mazowieckiego o pomoc. A wojewoda odpowiada: możemy zachęcać, ale nie nakażemy innym szpitalom oddawania swoich specjalistów. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie - jedną z pierwszych placówek, która może wesprzeć Szpital Południowy kadrowo może być szpital na Solcu.

- Nie tylko w Warszawie jest problem kadrowy, ale to problem, który dotyczy całej Polski. Liczymy, że w przyszłym tygodniu powiększymy bazę łóżek w placówce. Ale jest to niemożliwe bez zatrudnienia dodatkowego personelu medycznego. 18 lutego wysłaliśmy pismo do wojewody z prośbą o oddelegowanie do pracy w szpitalu Południowym 230 lekarzy i pielęgniarek. Ponowiliśmy prośbę 3 marca. Do dziś nie dostaliśmy odpowiedzi - mówi Karolina Gałecka ze stołecznego ratusza.

Chętnych do pracy w tymczasowych szpitalach dziś brakuje. Jak przyznają sami urzędnicy, dodatkowe dyżury w tymczasowych placówkach covidowych często wiążą się ze zmianą miejsca zamieszkania, przeprowadzką do Warszawy z innych miast lub też ryzykiem krótkiego zatrudnienia, w razie ewentualnej likwidacji placówki. - Często jest to praca dodatkowa, polegająca na dyżurach w dwóch placówkach jednocześnie, a nie każdy jest w stanie na to się zdecydować. Najczęściej jest to kwestia pieniędzy, bo w tymczasowych szpitalach można więcej zarobić - mówi nam jeden z warszawskich lekarzy, który chce pozostać anonimowy.

Rzecznik wojewody: nie możemy zmuszać lekarzy do pracy

Oddelegowanie lekarzy do Szpitala Południowego w praktyce oznacza, że część z nich musiałaby porzucić dotychczasową pracę w innych placówkach. W efekcie braki kadrowe w placówce na Ursynowie mogą spowodować pojawienie się braków w innych szpitalach. Dlatego wojewoda mazowiecki sporządził listę chętnych kandydatów do pracy w Szpitalu Południowym i przekazał ją do urzędu mazowieckiego, który prowadzi korespondencje z dyrekcjami szpitali. To właśnie one podejmują ostateczne decyzje w kwestii rekrutacji lekarzy.

- Nie możemy nikogo do tego zmusić, dlatego liczymy na ochotników - odpowiada Ewa Filipowicz, rzecznik wojewody mazowieckiego. - Miasto wnioskuje o kilkaset pracowników. Z naszego doświadczenia wynika, że nie jest to efektywne - wydanie nakazu administracyjnego, czyli de facto przymuszenie do pracy tak dużej grupy medyków. Oznaczałoby to w praktyce konieczność zabrania ich z innych placówek. Z doświadczenia wiemy, że należy pozyskiwać ochotników, którzy sami chcą podjąć dodatkową pracę, dodatkowe dyżury. Takie zgłoszenia cały czas wpływają - dodaje Filipowicz.

Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!

Czytaj także: Wypadek na budowie drugiej linii metra. Jedna osoba nie żyje, jedna jest ranna [ZDJĘCIA]

Sonda
Czy dostałeś kiedyś niespodziewany prezent?
Źródło: Puste sale i brak lekarzy. Problem z rekrutacją do szpitala Południowego w Warszawie