To już prawie rok jak doszło do pierwszego zakażenia koronawirusem w Polsce. Pandemia odcisnęła swoje piętno na ludziach, a wiele biznesów zostało poszkodowanych, w tym gastronomia. Mimo ciężkiej sytuacji, niektóre radomskie lokale starały się pomagać innym:
Zaczęliśmy gotować też dla szpitali i pogotowia ratunkowego, dowoziliśmy im obiady, takie dania gorące. Gotowaliśmy również dla innych potrzebujących osób, jak np. seniorzy.
Powiedziała nam pani Dagmara, radomska restauratorka i jak dodaje, drugi lockdown okazał się gorszy niż ten z okresu wiosny:
Polecany artykuł:
Przy pierwszym lockdownie to było tak jakoś łatwiej. Dużo było zamówień, ludzie jeszcze pracowali, mieli takie zwarcie że trzeba pomagać. W tej chwili, przy drugim lockdownie, bardzo dużo ludzi straciło pracę i oszczędzają.
Obecnie dochody restauracji Pani Dagmary to 1/3 tego co zarabiał lokal przed pandemią. Jeśli sytuacja pandemiczna się utrzyma, to grozi im zamknięcie. A jak zmieniło się życie innych radomian? Zapytaliśmy ich o to:
- Są restrykcje które muszę przestrzegać, ale takich dużych zmian nie odczuwam, pracuje jak pracowałem.
- Za ten czas straciłam pracę, to chyba taka niekoniecznie dobra zmiana. Ogólnie zmniejszyła się liczba kontaktów ze znajomymi i kolegami.
- Nic, normalnie tak jak funkcjonowałem przed, tak funkcjonuje dalej.