Ewelina Chudyko, jedna z założycielek ogrodu mówi, że ogrom zniszczeń jest przytłaczający.
Połamane ławki, cała infrastruktura, którą dla społeczności lokalnej, dla nas budowaliśmy własnymi siłami, pracą wolontaryjną jest tak pobazgrania, że już w sezonie wiosennym nie będzie mogła spełniać swojej funkcji - relacjonuje.
Katarzyna Przyjemska-Grzesik z Zarządu Zieleni Miejskiej przyznaje, że niszczenie ogrodów społecznych to nie nowość, dlatego jedynym rozwiązaniem jest ich grodzenie.
Nawet w przypadku, gdy ogród jest położony na terenie parku, tak jak to miało miejsce w Parku Stacja Wisła, to ludzie korzystający z kantyny, która była obok nie szanowali tego, co robili ogrodnicy, pomimo tabliczek, pomimo informacji. Poziom wrażliwości i kultury jest w części społeczeństwa po prostu znikomy - mówi.
Ewelina Chudyko zapowiada, że ogrodnicy wzbraniają się przed montażem płotu, bo ogród miał być z założenia otwarty dla wszystkich. Rozważają natomiast instalację monitoringu. Planują też zbiórkę publiczną, dzięki której chcą zebrać fundusze na usuwanie efektów działania wandali.