Wiercenie - ten dźwięk słychać niemalże w całym szpitalu. Narzekają na niego pracownicy, dzieci i rodzice. - Jest przede wszystkim głośno, nie można się skupić. Nie można uspokoić dziecka. My jesteśmy tutaj tylko na jednodniowych badaniach. Większość dzieci leczy się tu tygodniami - denerwuje się jedna z mam.
Kurz, chłód, a potem gorąc, czyli jak zachorować w szpitalu
- Na korytarzu jest pełno kurzu i zimno, w gabinecie gorąco. O infekcję w takich warunkach nie trudno. Ponadto, ciągle jakieś zmiany. To labirynt. Rozumiem, że chodzi o udogodnienia, ale trudności i ryzyko są zbyt duże. Kto wpadł na taki sposób prowadzenia tego remontu - zastanawia się pani Anna.
Dyrekcja szpitala - choć zdaje sobie sprawę z przejściowych trudności - zapewnia o fachowej opiece. - Teraz doświadczamy takiej sytuacji. Staramy się w miarę możliwości stwarzać jak najdogodniejsze warunki, jednocześnie nie ograniczyliśmy pacjentom dostępu do pomocy medycznej - tłumaczy nam Agnieszka Osińska, rzeczniczka USzD.
- Nie zamykamy poszczególnych oddziałów na czas przebudowy, a jedynie czasowo przenosimy je do innego miejsca. Rozumiemy, ze opiekunowie/rodzice pacjentów oraz personel mogą odczuwać pewne niedogodności z powodu zacieśnienia oddziałów na poszczególnych piętrach, ale dla nas najważniejsze jest zapewnienie niezbędnej pomocy medycznej oraz ciągłości leczenia pacjentów - dodaje.
Forma remontu nie podoba się jednak pracownikom. - Musimy to przetrwać, ale to remont na raty i w ogóle remont to nie był dobry pomysł - mówi jeden z lekarzy. - Ktoś podjął złe decyzje. Pediatria w Lublinie zasługuje na nowy budynek - dodaje.
Te opinie podzielają rodzice. - Kolejki, masa pacjentów. Czasami trzeba czekać po kilka miesięcy na badania. Szpital powinien być większy, bardziej komfortowy i nowoczesny. Tym bardziej, że to jedyny szpital w województwie - mówi nasza rozmówczyni.
Nowoczesna placówka potrzebna jest zwłaszcza w czasach kryzysu. Problemy pediatrii obnażyła choćby pandemia COVID-19 czy epidemia wirusa RS. Długotrwały remont leczeniu nie sprzyja - sygnalizowała nam już na początku listopada dr Maria Jolanta Stefaniak z zespołu kontroli zakażeń szpitala.
- Ze względu na remont mamy o 30 proc. zmniejszoną liczbę łóżek. Większość miejsc, które nam zostały jest zajęta przez pacjentów z RS. Jesteśmy pod ścianą. Jednak nie odmówimy nikomu przyjęcia. Może się jednak zdarzyć sytuacja, że dzieci będą leżały na korytarzach - mówiła dr Stefaniak.
Mimo trudnej sytuacji, szpital deklaruje realizację wszystkich świadczeń. Gorzej sytuacja wygląda z izolacją dzieci na oddziałach jeszcze nieremontowanych. - W przypadku braku możliwości izolacji pacjentów w danym oddziale, dzieci są przenoszone na inne - czytamy w przesłanym nam komunikacie.
Remont ma zakończyć się z końcem 2022 roku. W szpitalach w Zamościu, w Lubartowie czy w wojewódzkim szpitalu przy al. Kraśnickiej w Lublinie nadal nie pojawiły się łóżka pediatryczne. Placówki mają problemy kadrowe albo strukturalne.
Więcej o problemach lubelskiej pediatrii pisaliśmy w artykule TUTAJ
Źródło: Kiedy nie powinno leczyć się dzieci? W czasie remontu. W Lublinie to codzienność