System odbioru i segregacji odpadów powinien się bilansować. Oznacza, to że miasto nie może na nim zarabiać, ani dokładać do tego systemu. Jednak w Radomiu obecnie tak się nie dzieje.
- Cały system odbioru śmieci kosztuje nas około 41 milionów złotych rocznie. Od mieszkańców w tej chwili pobieramy około 20-21 milionów złotych. To znaczy, że musimy dołożyć z budżetu miasta około 20 milionów złotych. Te pieniądze mogłyby być przeznaczone, na budowę dróg, placów zabaw czy inwestycje w szpitalu. Wychodzimy z założenia, że za śmieci, które gromadzimy powinniśmy zapłacić sami. Wchodząc do sklepu doskonale wiemy, co stanie się z opakowaniami, które kupujemy. Jeśli teraz zbieramy połowę pieniędzy, które są potrzebne to znaczy, że te opłaty trzeba niestety podwoić. Trzeba brać też po uwagę koszty składowania śmieci, rożnego rodzaju opłaty w tym opłatę marszałkowską, którą musimy płacić - mówi wiceprezydent Jerzy Zawodnik.
System do zmiany
Około pół roku temu system naliczania opłat za wywóz śmieci został zakwestionowany prze prokuraturę. Zdaniem śledczych miasto nie może różnicować opłat w zależności od liczby mieszkańców i rodzaju zabudowy.
- Jeżeli nasza metoda naliczania zostanie zakwestionowana przez sąd administracyjny, będziemy musieli wprowadzić jedną metodę. W tej chwili mamy cztery symulację poboru opłat w zależności od zużycia wody, wielkości mieszkania, osoby bądź gospodarstwa domowego. Zdajemy sobie sprawę, że każda metoda naliczania ma swoje plusy i minusy i jedni mieszkańcy będą zadowoleni z tej inni z innej - mówi Zawodnik.
Sposób naliczania opłat został zakwestionowany pół roku temu.
Źródło: Czy czeka nas podwyżka opłat za śmieci?