– „Morska” była ogromną kawiarnią przedzieloną kotarami na trzy strefy. W pierwszej siedzieli zazwyczaj cinkciarze i tzw. mewki, czyli kobiety lekkich obyczajów. Dalej stał fortepian i to właśnie w tej części odbywały się kultowe koncerty. Na samym końcu, blisko bufetu zasiadali studenci, którzy przy jednej herbacie spędzali w „Morskiej” wiele godzin – mówi gdańszczanka.
„Morską” Koralewska poznała przy okazji rozmów o Wrzeszczu. W większości opowiedzianych jej historii przewijał się właśnie ten lokal.
"Rzadko takie miejsca, w tamtych czasach pojawiały się na widokówkach. A tu mam dwie, gdzie został uwieczniony lokal. Musiało być to więc bardzo ważne miejsce na mapie Gdańska"
– tłumaczy mieszkanka Gdańska i pokazuje archiwalne pamiątki.
Podczas spisywania historii Wrzeszcza, Koralewska poznała wiele osób, które dosłownie i w przenośni tworzyły tę dzielnicę. – Jedna z pań opowiadała mi, że mieszkając tutaj nie mogła znaleźć pracy. Po wojnie układała więc kostkę na al. Grunwaldzkiej – podkreśla kobieta.
Swoimi wspomnieniami na temat kawiarni Morskiej może podzielić się każdy. Wystarczy skontaktować się z Natalią Koralewską.
"Wspomnienia można przesyłać mailowo. Chętnie też spotkam się z każdym, kto pamięta te kawiarnię. Na miejscu funkcjonuje obecnie „Kolonia Artystów”, gdzie też możemy się napić kawy i porozmawiać"
– mówi gdańszczanka.
A więcej historii na temat dzielnicy Wrzeszcz można przeczytać na stronie Instytutu Langfuhr.