Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzuconych mu czynów i złożył wyczerpujące wyjaśnienia. Stwierdził, że nie usiłował dokonać zabójstwa ani zniszczeń, a ogień zaprószył przypadkowo. Piotr J. nie był dotąd karany, pracował jako kierowca w transporcie międzynarodowym. Prowadził wraz z rodziną normalny tryb życia.
51-latek został ujęty po drugim napadzie na kantor w Boczowie. 23 czerwca wszedł do budynku, zażądał wydania pieniędzy grożąc narzędziem przypominającym broń. Rozlał benzynę, ale jej nie podpalił i uciekł.

i
Taki sam przebieg miał pierwszy rozbój 6 marca w Świecku, niestety jego skutki były gorsze. W wyniku pożaru pracownica kantoru doznała poparzeń około 20% powierzchni ciała. Spłonął budynek z wyposażeniem i banknotami w różnych walutach. Starty to ponad pół miliona złotych.
Polecany artykuł: