Właściciele sąsiednich działek twierdzą, że pomysł jest kuriozalny. Ich zdaniem inwestycja będzie pozbawiona podstawowej infrastruktury - jak chodniki parkingi czy oświetlenie. Na dodatek pozbawi ich możliwości swobodnego dojazdu do posesji.
Jeżeli wyłączymy tą drogę spod drogi publicznej, prawie sześciu właścicieli zostanie pozbawionych dostępu do swoich działek. Będzie to zmuszało ich do wystąpienia o odszkodowania. Znowu. Znowu miasto idzie na kurs kolizyjny z właścicielami - mówi Jan Broniec ze Stowarzyszenia Właścicieli Ziem i Przyjaciół Zakrzówka.
Kwota o jakiej mowa to nawet 15 mln. zł. Przypomnijmy, ci sami właściciele wystąpili już do sądu o odszkodowanie z tytułu ustanowienia użytku ekologicznego, co miało spowodować obniżenie wartości atrakcyjnie położonych nieruchomości.
Łukasz Pawlik z Zarządu Zieleni Miejskiej tłumaczy, że inwestycja realizowana jest w ramach Budżetu Obywatelskiego. Podkreśla, że projekt dwukrotnie otrzymał negatywne rekomendacje miejski jednostek, między innymi z powodu braku odpowiedniej infrastruktury. Pomimo to Rada Budżetu Obywatelskiego nakazała jej realizację.
Projekt został przywrócony przez Radę w 2019 roku. Plan miejscowy pozwala realizować tę inwestycję w tym miejscu, więc nie mieliśmy argumentów, by ją wstrzymać - stwierdza.
Radny Grzegorz Stawowy działania rady budżetu obywatelskiego określa mianem politycznych.
Blokada ul. św. Jacka, która pierwotnie miała wstrzymać tranzyt na Ruczaj jest wykorzystywana do tego, by zrobić tam teren sportu i rekreacji, ci ludzie nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za swoje decyzje. Rada coraz częściej podejmuje decyzje dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Prawo mówi, że do działki musi być dojazd. Plan miejscowy przewiduje, że dojazd do terenów niezabudowanych może nie być oznaczony, ale trudno mówić o służebności, jeśli na środki drogi jest boisko do koszykówki - stwierdza.
Teraz ruch należy do radnych. Jeżeli zagłosują za uchwałą w sprawie wyłączenia ulicy św. Jacka z ruchu to widmo odszkodowań stanie się jak najbardziej realne.