Ścieżka powstała w ramach „Krakowskiej Tarczy dla Mobilności” i niemal od razu przyciągnęła tłumy rowerzystów. Dziennie porusza się nią nawet dwa tysiące rowerzystów. Statystykami z licznika przejazdów w tym miejscu chwalił się sam magistrat. Teraz sami urzędnicy cofają zmiany, powołując się na przewidywany wzrost natężenia ruchu. Marcin Dumnicki z Kraków Miastem Rowerów sytuację tę nazywa kuriozalną.
Miasto zapowiada uzupełnianie sieci dróg dla rowerów, a w tym momencie likwiduje jeden z najważniejszych odcinków. Chwali się, że wzrósł ruch rowerowe, że droga dla rowerów okazała się bardzo pożyteczną, przyjęła się i ją likwiduje. Mało tego, chwal się nią w zgłoszeniu do konkursu na zieloną stolicę Europy - punktuje.
Łukasz Gryga, Dyrektor Biura Miejskiego Inżyniera ruchu przyznaje, że miasto chce zachęcać do podróży tramwajami i upłynnić ruch samochodów, które obecnie poruszają się po wspólnej jezdni z tramwajami.
Ten wspólny odcinek wykazuje się dużo większym potencjałem. Gdy samochody nie podróżują torowiskiem mamy wiekszą niezawodność w godzinach popołudniowego szczytu - stwierdza.
Marcin Dumnicki tłumaczy, że badania ruchu wskazały, że zmiany na ul. Grzegórzeckiej i Dietla paradoksalnie usprawniły ruch tramwajów, które trasę od ronda Grunwaldzkiego do ronda Grzegórzeckiego pokonują obecnie szybciej.
Przyznają to sami urzędnicy, którzy twierdzą jednak, że bez drogi dla rowerów podróż komunikacją była będzie jeszcze szybsza.
Urzędnicy nie wykluczają, że powrócą do dyskusji o obecności rowerów na ul. Grzegórzeckiej w momencie, gdy realnych kształtów nabiorą plany przebudowy placu przy Hali Targowej.
