Śledczy zarzucali dyrektorowi szpitala psychiatrycznego Mirosławowi Ś, i jednemu z pracowników Robertowi M., że w 2019 roku nie dopełnił swoich obowiązków i zdecydował o wycince 36 drzew bez dodatkowych zezwoleń. Teren ten jest wpisany do rejestru zabytków; wycinka każdego drzewa wymaga zgody Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. A tej nie było. Sprawa trafiła więc to sądu rejonowego. W czerwcu sąd uznał, że oskarżeni nie są funkcjonariuszami publicznymi i sprawę umorzył, ale jak się teraz okazuje stało się to przedwcześnie.
- Sąd Okręgowy uznał, że decyzja sądu I instancji była przedwczesna i że należy przeprowadzić rozprawę, żeby ustalić, czy oskarżeni dyrektor szpitala i jeden z jego pracowników faktycznie są funkcjonariuszami publicznymi czy też nie. Dodatkowo z ustawy o ochronie zabytków wynika, że nie tylko funkcjonariusze mogą być karani za niszczenie zabytku- mówi Arkadiusz Guza rzecznik Sądu Okręgowego w Radomiu.
Obaj oskarżeni nie przyznają się do winy. Dyrek tłumaczył śledczym, że to nie na nim ciążył obowiązek uzyskania zgody na wycinkę drzew, lecz na projektancie. Oświadczył także, że całość dokumentacji związanej z zawarciem umowy podpisał, nie czytając jej uprzednio.
Źródło: Sprawa wycinki drzew w Krychnowicach wraca do sądu