Pl. Zbawiciela bez aut, za to z potańcówką
- Taka nasza docelowa wizja to zamknięcie części ulicy Marszałkowskiej - od placu Konstytucji do placu Unii Lubelskiej, wraz z placem Zbawiciela. Tym sposobem mógłby tu powstać latem deptak, taka strefa przyjazna dla mieszkańców - mówi Elwira Paź ze Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. - Ale że ta misja wydaje się trudna dla miasta, to proponujemy się spotkać w połowie drogi i wychodzimy z nowym projektem. "Nowy projekt" ma opierać się na pilotażowym zamknięciu na 2-3 weekendy placu Zbawiciela dla kierowców i zrobienia tam... potańcówki. - Jako stowarzyszenie mamy doświadczenie w tej materii i wiemy, że takie działania bardzo zbliżają do siebie mieszkańców - dodaje Eryk Baczyński z MJN.
Transport publiczny miałby odbywać się normalnie. - Tym samym kierowcy mieliby dużo możliwości, z których mogliby skorzystać - tłumaczy Barbara Jędrzejczyk z MJN, pytana o to, jak w tej sytuacji mieliby zachować się kierowcy. - Goście i gościnie przyjeżdżają do nas z całej Polski nie tylko po to, by oglądać u nas wystawy, ale też po to, by być w samym centrum Warszawy. W mojej galerii znajduje się taras, który rozciąga się od samego placu Zbawiciela do placu Konstytucji. W mieście, gdzie nie ma jakościowych przestrzeni społecznych, takie tarasy czy te tarasy wzdłuż Marszałkowskiej są zamknięte dla publiczności, a to właśnie tutaj znajduje się najbardziej ikoniczna warszawska architektura - dodaje Michał Suchora, właściciel galerii BWA. - Moim zdaniem zamknięcie placu przyczyniłoby się do rozwinięcia naszych (okolicznych przedsiębiorców - red.) biznesów, zwiększyłoby też liczbę gości odwiedzających Warszawę, bo tutaj bije jej serce.
Mieszkańcy podzieleni
Pytani o całkowite zamknięcie placu Zbawiciela dla ruchu drogowego mieszkańcy okolicy wyrażali różne opinie. - Mieszkam tutaj, więc czuję, że fajnie, by był tutaj jednak ruch, bo po to mieszkam w centrum, by mieć blisko wszędzie - mówi jedna z mieszkanek. - Fantastyczny pomysł, przestrzeń miejska powinna być przede wszystkim dla ludzi - dodaje inna. - Przydałby się tutaj ruch drogowy, w Warszawie jest dużo innych miejsc, by zrobić z nich deptaki. - Ubiegłoroczne połowiczne zamknięcie było słabym rozwiązaniem, bo ani kierowcy nie czuli się komfortowo, ani osoby na ogródkach. Jak dla mnie to albo zamykamy całość, albo wcale. - Słyszymy wśród mieszkańców.
Również w stołecznym ratuszu usłyszeliśmy niedawno, że do całkowitego zamknięcia placu Zbawiciela nie dojdzie. - Nie bierzemy tego w ogóle pod uwagę - mówiła niedawno Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka stołecznego ratusza. - Od okolicznych mieszkańców wiemy, że dla nich byłoby to ogromne utrudnienie, a poza tym takie ograniczanie liczby pasów w ruchu jest szczególnie kontrowersyjne na głównych ulicach.
Miasto Jest Nasze liczy jednak, że ratusz przystanie na ich propozycję, choć jednocześnie przyznaje, że: - Jeszcze nie rozmawialiśmy o tym z miastem - dodała Barbara Jędrzejczyk, pytana o to realność tego pomysłu i rozmowy z warszawskimi urzędnikami.
Koncept jest. Póki co brak jednak konkretnych rozwiązań. Z jednej strony ruch na placu Zbawiciela powinien być, według projektu aktywistów, wyłączony. Z drugiej - będą mogły tam przejeżdżać karetki w kryzysowych sytuacjach. Jak wyglądałoby to wszystko w praktyce? Tego na razie nie wiadomo, gdyż - jak usłyszeliśmy od przedstawicieli stowarzyszenia - póki stołeczny ratusz nie podejmie rozmów w tym temacie z MJN, nie będzie konkretnych procedur.
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!
Źródło: Plac Zbawiciela bez aut? MJN chce zamknięcia jezdni na kilka weekendów