Bartosz Szydłowski, dyrektor artystyczny Łaźni i współinicjator powstania Domu Utopii - Międzynarodowego Centrum Empatii wyjaśnia, że spektakl i wydarzenia na granicy stanowią niebywały wręcz splot okoliczności.
"Ginczanka" została zarekomendowana do podróży po małych miejscowościach przez Teatr Polska, to taki program finansujący prezentację spektakli na prowincji. My ten Gródek i Narewkę mieliśmy w planach już w lipcu i nagle jakimś zrządzeniem losu widzimy, co się dzieje na granicy i zupełnie spontanicznie powstał pomysł, żeby zadzwonić do Michałowa, zapytać czy czegoś nie trzeba, skontaktowaliśmy się z koordynatorem. I to jest magiczne, bo ten spektakl jest o wykluczeniu, to niesamowite, że to zbiegło się w ten sposób - mówi.
Dodaje, że obowiązkiem ludzi kultury jest niesienie pomocy tym, którzy jej najbardziej potrzebują.
Łaźnia Nowa i Dom Utopii to są miejsca, które podkreślają pewien rodzaj zobowiązania instytucji kultury do głębokiego zaangażowania się w sprawy społeczne, do głębokiej empatii i współodczuwania - stwierdza.
Bartosz Szydłowski przypomina, by przynoszone rzeczy były nowe lub świeżo wyprane. „Takie, jakimi każdy z nas chciałby się okryć albo otulić własne dziecko” - mówi.