położny w świecie kobiet

i

Autor: Mateusz Kasiak Tomasz Kołodziejczyk, SPSK4 w Lublinie

Ciekawe zawody

Położny Tomasz: facet w tym zawodzie jest potrzebny, ale nie najważniejszy

2023-11-09 15:14

Wyobraźcie sobie mężczyznę o 190 cm wzrostu i ważącego prawie 100 kg. To nie koszykarz. To pracownik szpitala. Nie chirurg czy fizjoterapeuta. Ale położny. Dokładnie położny Tomasz Kołodziejczyk, który od prawie 15 lat pracuje w Szpitalu Klinicznym nr 4 w Lublinie.

Mało tego, w szpitalu pływa jak ryba w wodzie. Choć jak przyznaje w rozmowie z nami, wrzucony został na głęboką wodę. W położnictwie znalazł się trochę przez przypadek, trochę przez zrządzenie losu. Zawsze jednak chciał być medykiem.

Na początku marzył o rehabilitacji sportowej albo fizjoterapii. Jak się śmieje, trochę po warunkach. – Nie udało się jednak przez różne zawirowania życiowe – wspomina.

Obecnie jest specjalistą w oddziale neonatologii i położnictwa największego szpitala w województwie lubelskim. W słynnym szpitalu przy Jaczewskiego nadal jest jedynym położonym.

Chyba wszystko pchało mnie w tym kierunku – zdradza nam.

Który wybrałem na etapie praktyk. Wtedy już wiedziałem, że to moje powołanie. Po latach tego bym nie zmienił – dodaje.

Tomasz położny. To brzmi dumnie

To brzmi też jak wyzwanie. Tu wracamy do wyglądu położnego. I tak, bawimy się stereotypami, bo te wciąż są obecne i dotyczą także mężczyzn, zwłaszcza w zawodach sfeminizowanych.

W położnictwie panowie muszą na przykład zapracować na zaufanie społeczne.

Nadal traktowani są jako ciekawostka, myleni z lekarzami, przede wszystkim muszą dłużej się napracować, żeby zaskarbić sobie zaufanie pacjentek i koleżanek z pracy.

Tu dosłownie cały na biało i z napisem na koszulce "Tomasz położny" wchodzi wielki mężczyzna o równie wielkim sercu.

Na początku swojej kariery, a więc prawie 15 lat temu, pan Tomasz pracował w oddziale intensywnej terapii.

Wtedy mężczyzn w zawodzie było ok. 30. – A ja byłem pierwszym facetem położnym w szpitalu – wspomina. – Ze względu na charakter oddziału było trudno, ale to była dobra lekcja zawodu i życia – dodaje.

Na początku jednak wszyscy byliśmy zakłopotani. To była lekka nieufność. Dziewczyny nie były sobie w stanie wyobrazić, jak facet o takiej posturze poradzi sobie z tak małym dzieckiem i wykona wszystkie procedury medyczne – opisuje. – Z drugiej strony towarzyszyła temu otwartość i ciepłe przyjęcie – dodaje.

Bardzo szybko okazało się, że nowy pracownik płci przeciwnej okazał się bardzo potrzebny. – Mogę powiedzieć, że wniosłem inne podejście do pacjentki – słyszymy.

Ale i tutaj na początku, i za każdym niemal razem tę relację trzeba oswoić. Komunikacja między kobietami, zwłaszcza na tego typu oddziale jest łatwiejsza.

Kiedy ja rozmawiam z pacjentką muszę się napracować. Staram się np. przełamać bariery naukowego nazewnictwa. Często przechodzimy na „ty” z zachowaniem oczywiście profesjonalizmu – tłumaczy położny.

Pacjentka jak przyjaciółka

Pozwalam też, żeby kobieta przy mnie się wypłakała, pokrzyczała, może się do mnie przytulić, jeśli potrzebuje. Nie będę trzymał jej na dystans – dodaje, ale zaznacza, że w dużej mierze to akurat zasługa pracy w środowisku kobiet: Ale kobiety ode mnie też uczą się bardziej zdecydowanych postaw i załatwiania spraw. Oczywiście wszystko to się przenika.

Nieco łatwiej idzie z partnerami pacjentek. – Szybciej zdobywam to zaufanie, być może przez jakieś męskie stereotypy, często jestem brany za lekarza, mam więc plakietkę „Tomasz Położny”. Z drugiej strony obecność faceta na sali może męża dziwić czy krępować. Staram się więc szybko wyjaśnić dokładnie, jaka jest moja rola – mówi.

Położniczy team work

Facet w kobiecym środowisku może budzić nie tylko zaciekawienie, ale i zaniepokojenie.

Jak mówi nam położny, konkurencja jest jednak wykluczona, choćby ze względu na środowisko pracy, bo tu najważniejszy powinien być pacjent. – Choć to zależy oczywiście od człowieka – twierdzi. – Wspinanie się po szczebelkach kariery zależy od podejścia. Wszyscy mamy równe szanse. W tym zawodzie o tym wiemy – dodaje.

Chodzi też o wiedzę, odpowiedzialność i predyspozycje. Nie mnie o tym decydować – zaznacza.

Czy położny nie czuje jednak, że musi walczyć o swoją pozycję w kobiecym gronie?

Oczywiście wszyscy jesteśmy ekspertami, ale każdy ma także różne specjalizacje. Nie da się jednak mnie ukryć, bo przecież jestem facetem i nadal pewną ciekawostką – mówi.

Gramy jednak zespołowo – podkreśla położny.

Zapewniam jednak, że nie wyrabiam 150 proc. normy, żeby coś udowodnić. Facet, który przychodzi do takiego środowiska robi to, bo lubi. Podobnie, jak kobieta, która przychodzi do męskiej społeczności – słyszymy.

Na przykład kobieta, która jeździ ciężarówką chce się spełniać. Podobnie facet, który jest położnym. Ważna jest szansa dana na początku i chęć robienia tego, co się kocha, bez udowadniania, że się jest lepszym, ale że się przynależy do grupy – mówi położny Tomasz.

Według ostatnich danych GUS, wśród niemal 30 tys. osób pracujących w położnictwie mamy tylko ok. 80 mężczyzn. W województwie lubelskim panów jest kilku. W samym Lublinie trzech. Z roku na rok ich liczba rośnie, także dzięki zaangażowaniu pana Tomasza, który chciałby zorganizować ogólnopolski zjazd położonych.

Od sztucznej inteligencji po naukę resyscytacji, czyli Piknik Naukowy w Lublinie

Myślę o tym. To byłoby coś fajnego. Skoro np. Michały mogą mieć swój zlot, dlaczego nie położni. Trzeba to zrobić, i to w Lublinie – zaprasza swoich kolegów położny Tomasz, który już w lutym 2024 roku świętował będzie jubileusz 15-lecia wykonywania zawodu.

położny w świecie kobiet

i

Autor: Mateusz Kasiak Tomasz Kołodziejczyk, SPSK4 w Lublinie
Położny w świecie kobiet. Rozmowa Mateusza Kasiaka z Tomaszem Kołodziejczykiem. Posłuchaj:
Źródło: Położny Tomasz: facet w tym zawodzie jest potrzebny, ale nie najważniejszy