Pięć osób podtruło się dymem, jedno dziecko trafiło do szpitala. Akcja gaśnicza trwała do późnego wieczora - mówi nam Piotr Kołtun, oficer dyżurny z lubelskiej straży pożarnej.
- Na poddaszu były ukryte zarzewia ognia. Pożar się rozprzestrzenił na dach. Cały czas się wydobywał dym i musieliśmy się upewnić, że pożar będzie ugaszony - dodaje.
W sumie w budynku było 15 lokali, zamieszkiwanych przez 42 osoby.
Według wstępnego raportu nadzoru budowlanego, budynek nie nadaje się do zamieszkania.
Inspektorzy wyłączyli dzisiaj lokale z użytkowania, także te niezajęte przez ogień.
- Obiekt w całości nie nadaje się do użytkowania. Mówiąc o części spalonej, sprawa jest oczywista, bo ona została zniszczona. Pozostała część także nie nadaje się do zamieszkania. Zarządca obiektu wykwaterował dzisiaj wszystkich - mówi nam Paweł Kwiecień, rzecznik powiatowego inspektoratu nadzoru budowlanego miasta Lublina.
Według mieszkańców - konstrukcja była wadliwa od lat. - To było sygnalizowane od lat. Klatki się sypały. Ze ścian wystaje słoma. Schody się załamują do piwnicy - relacjonują nam mieszkańcy.
Mieszkańcy na razie będą mieszkać w lokalach zastępczych i u bliskich.
Przyczynę pożaru ustalają biegli i policja.
Wciąż trwają też wstępne szacunki poniesionych uszkodzeń. Wiadomo, że straty są spore.