– Każda złotówka zainwestowana w polską kolej przynosi wielokrotny zysk. W tej sytuacji, możemy mówić, że zyskują wszyscy. Bo zyskują pasażerowie, którzy będą mieli wyższy komfort podróżowania i skrócony czas podróży w nowoczesnych pociągach, które mogą osiągać wysokie prędkości na polskich torach. Zyskuje też środowisko, bo kolej to dla niego najbardziej przyjazny środek transportu. I wreszcie zyskuje polska gospodarka, polskie firmy i rodziny, które mają zapewnione miejsca pracy. Bo te miliardy złotych kierowane do PKP Intercity popłyną szerokim strumieniem do polskich zakładów, w których będą produkowane nowe pociągi, tak jak w siedleckim Stadlerze. Będą modernizowane wagony, zespoły trakcyjne, będzie podnoszona jakość podróżowania – mówi Maciej Małecki, wiceminister Aktywów Państwowych.
Aktualnie, w siedleckiej fabryce realizowany jest kontrakt na dostawę 12 nowoczesnych pociągów typu FLIRT. Każdy z tych ośmioczłonowych, bezprzedziałowych pojazdów pomieści 354 pasażerów. Wnętrza będą klimatyzowane, a przy każdym siedzeniu będzie można naładować swój telefon lub podłączyć przenośny komputer do prądu. Wewnątrz każdego z pociągów będzie się też znajdowało bistro, w których podróżni będą mogli kupić coś do jedzenia czy napić się kawy. PKP Intercity zamówiło w ostatnich latach już ok. 20 takich pociągów, a po ich przetestowaniu bez wahania zdecydowało się na złożenie kolejnego zamówienia. Mimo sytuacji pandemicznej, zarząd firmy chce, by była ona przygotowana pod względem taborowym, bo z jej statystyk wynika, że pasażerowie powoli wracają na kolej.
– To jest produkt, który będzie jeździł 30 lat, czyli też produkt, który musi być dostosowany do oczekiwań pasażerów także w przyszłości. On spełnia kryteria nowoczesnego systemu ETCS, czyli bezpieczeństwa, ale także przede wszystkim jakości dla pasażera – mówi Marek Chraniuk, prezes spółki PKP Intercity.
Warto podkreślić, że oprócz takich plusów, jak przyszła wygoda dla podróżnych i zapewnienie ciągłości zatrudnienia pracownikom siedleckiej fabryki, na realizowanej przez nią umowie skorzystają także inni przedsiębiorcy z całej Polski, w tym lokalni.
– Współpracujemy z blisko dwoma tysiącami polskich dostawców. To są dostawcy z różnych regionów w Polsce, ale też z regionu mazowieckiego, z okolic Siedlec, a nawet z samych Siedlec. Bo nawet tutaj są producenci komponentów, które są używane na pojazdach produkowanych na zakładzie siedleckim czy też używane do produkcji pojazdów tego zakładu. Ale także, dzięki współpracy z nami, oni rozwinęli się na tyle, że stali się branżowymi dostawcami do innych zakładów Stadlera w Europie, jak również do naszej konkurencji, czyli innych producentów taboru kolejowego – mówi Tomasz Prejs, dyrektor zarządzający i prezes Stadler Polska.
W siedleckiej fabryce jest obecnie zatrudnionych ok. 1100 osób. Jak podkreśla poseł Krzysztof Tchórzewski, solidność ich pracy jest już znana nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Budowane przez nich pociągi słyną bowiem jako te o najmniejszej awaryjności i długim czasie użytkowania.
– Ponieważ jest to firma ponadlokalna, ponadkrajowa, o czym świadczy sama wielkość produkcji na zewnątrz, to z jednej strony daje nam miejsca pracy, a z drugiej dobrą markę i opinię, że jednak w Polsce, i to na terenie Wschodniej Polski, jakość wykonania jest bardzo dobra, pracownicy są solidni, a ta opinia o nich jako dobrych pracownikach idzie w świat. To też dobrze rokuje na przyszłość – podsumowuje poseł.