Wielka drewniana kula od której odbija się zapach lawendy czy tymianku. – To dla nas mieszczuchów forma ogródka, na który w mieście wiele osób nie może sobie pozwolić. Możemy tu przyjść, skubnąć trochę ziół, za jakiś czas pojawią się truskawki – mówi Agnieszka Wołodźko.
Instalacja ma uczyć współodpowiedzialności, bowiem o ten nietypowy ogród może zadbać każdy. – Stoi konewka, można podejść, podlać. Chcemy, by każdy czerpał z tego miejsca korzyści, ale też czuł, że należy o niego zadbać. Tak jak od kilku lat robią to Duńczycy – tłumaczy inicjatorka gdańskigo Growroomu.
Bo Growroomy narodziły się w Danii. Konstrukcję i ideę tego miejskiego ogrodu opracowali w 2017 roku projektanci Sine Lindholm i Mads-Ulrik Husum. Projekt budził od początku tak wielkie zainteresowanie na całym świecie, że autorzy postanowili udostępnić go nieodpłatnie w sieci, jako open source (każdy może swobodnie z niego korzystać), zachęcając wszystkich do tworzenia własnych ogrodów.
Growroom może też działać terapeutycznie. W środku obiektu znajduje się ławeczka, na której można usiąść i odpocząć w otoczeniu zapachów i kolorów. A to w szczególności zachwyca mieszkańców.
– To miejsce zachwyca. Tyle zapachów. Martwię się tylko, czy dziki nam tego nie rozniosą – mówi jedna z mieszkanek Strzyży. – Nawet mojemu synowi ta kula przypadła do gustu. Wchodził do środka, zaglądał. Mogłoby więcej powstać takich nietypowych ogrodów – dodaje inna z pań.
Growroom pozostanie na Strzyży do późnej jesieni. Po sezonie instalacja zostanie zdemontowana.
Źródło: Kwiaty, zioła, truskawki, a wszystko w kształcie wielkiej, zielonej kuli. Na Strzyży stanął Growroom