To prawdziwy ,,wysyp" sów! Harry Potter byłby dumny z Warszawy? ZOO w Warszawie ma prawdziwe powody do dumy. To właśnie tam na świat przyszło pięć uroczych sówek pójdziek. Maluchy przebywają obecnie w budce lęgowej i jeszcze nie pokazują się zwiedzającym. Jak to sowy - bywają dość nieśmiałe. Gatunek ten jest w Polsce pod ochroną i nie łatwo już spotkać go w naturalnym środowisku. W latach 2008–2012 jej liczebność na terenie naszego kraju szacowano na około 500–1000 par ptaków. Sowy te są mocno terytorialne i prowadzą osiadły tryb życia. W środowisku naturalnym chętnie zamieszkują niedaleko siedzib ludzkich - blisko sadów, łąk i pól. Łatwo ją zatem zaobserwować, jak czyha na swoją zdobycz na dachach czy płotach. Ze względu na niewielkie rozmiary żywi się głównie owadami takimi jak chrząszcze i ćmy. Nie pogardzi jednak również myszą, jaszczurką czy dżdżownicą.
Sowa pójdźka - skąd wzięła się ta nazwa?
Szczególną uwagę warto zwrócić na ciekawą polską nazwę tego gatunku sów. Warszawskie zoo podzieliło się następującą ciekawostką na ten temat:
Krajowa nazwa nawiązuje do jej charakterystycznego głosu, który ludność wiejska brała za zły znak i tłumaczyła jako "pójdź, pójdź w dołek za kościołek". Ale musimy dodać gwoli ścisłości, że w starożytnej Grecji sowom przypisywano inną symbolikę: mała i skromna pójdźka stała się towarzyszką bogini Ateny. I podobnie jak ona symbolizowała wiedzę i mądrość. Dopiero średniowiecze to zmieniło.
Polecany artykuł:
