Jak już informowaliśmy, Urząd Marszałkowski w Kielcach miał do dyspozycji 40 mln zł. Pieniądze miały pomóc firmom, które ucierpiały przez pandemię, w opłaceniu rachunków, składek ZUS czy wypłacie pensji pracownikom.
Konkurs od samego początku budził niemałe kontrowersje. W wakacje został unieważniony, bo jak tłumaczyli urzędnicy, którzy przyjęli zasadę "kto pierwszy, ten lepszy", liczba chętnych po wsparcie była tak duża, że w trakcie składania wniosków nie wytrzymały serwery. Pieniądze udało się przyznać przedsiębiorcom dopiero za drugim podejściem, ale trafiły one tylko do nielicznych. W sumie świętokrzyscy przedsiębiorcy wnioskowali bowiem o ponad 430 mln zł.
Ostatnio pojawiły się sygnały, że część pieniędzy mogła trafić do urzędników. Dlatego sekretarz województwa świętokrzyskiego podjął decyzję o sprawdzeniu, czy pracownicy Urzędu Marszałkowskiego lub ich rodziny skorzystali z dofinansowania na kapitał obrotowy dla małych i średnich przedsiębiorstw. Kontrola właśnie się zakończyła.
- Ponad 60 osób, pracowników czy bliskich rodzin urzędników, złożyło wnioski o dofinansowanie i 16 je otrzymało – mówi nam Mariusz Bodo, sekretarz województwa. – Co dalej? Na razie mogę oceniać to tylko na zasadzie etycznej. Ja potępiam takie zachowanie – dodaje.
Teraz każdy przypadek będzie indywidualnie analizowany, następnie będą podejmowane odpowiednie decyzje i wyciągane konsekwencje. – Chodzi o to, czy to dotyczy pracowników departamentu, który realizuje te dotacje obrotowe, czy są to pracownicy innych departamentów. Tam nie jest to zakazane przepisami prawa – podkreśla Mariusz Bodo.
Wnioski z tych analiz powinny być znane jeszcze w grudniu.