Do zdarzenia doszło 9 września. Jak opisuje mężczyzna, na Orlej Perci wraz z innymi turystami zauważył ok. 12-letnią dziewczynkę i jej tatę. Według niego dziecko bardzo się bało i czuło się niepewnie na szlaku. Dziewczynka nie miała kasku, ani asekuracji, dodatkowo była w adidasach.
Na pierwszy rzut oka nie mogłem uwierzyć w to, co widzę i nie bardzo wiedzieliśmy czy i jak reagować. (...) Dotarło do nas, że sytuacja jest bardzo niebezpieczna z uwagi na stopień trudności szlaku oraz tego kto na nim jest - pisze w liście pan Michał Siegieda.
Mężczyzna dodaje, że chciał wraz z innymi przekazać ojcu dziewczynki lonżę z uprzężą, by nie wydarzyła się tragedia. Ten jednak odmówił, zapewniają, że "dziecko wspina się w Alpach i dziękuje, ale nie skorzysta".
Staliśmy jak osłupieni i nie wiedzieliśmy co z tym zrobić – gdyż Pan dalej wspinał się z dzieckiem, a najgorszy teren i niebezpieczne miejsca przed nami (drabinka, Kozi Wierch) - czytamy dalej w liście.
Po komentarzach p. Michała i innych osób ojciec z dzieckiem zdecydowali się zejść pierwszym możliwym sposobem do Doliny Pięciu Stawów.
Do całej sytuacji odniósł się już ojciec dziewczynki. Jak podkreślił, wraz z córką szli wolniej, niż dziewczynka dałaby radę. Chodziło o to, by ją asekurować. Dziewczynka miała się denerwować ze względu na to, że blokuje ruch - to było powodem jej stresu. Ojciec dziewczynki dodał też, że córka regularnie się wspina, jednak nie po Alpach - to miało być "czystą fantazją autora" [listu - pryzp. red.]. Zwrócił też uwagę na kilka innych rzeczy.
Nie, nie zmieniłem trasy dzięki sugestii autora. Plan był taki, żeby zejść z Koziej Przełęczy i tak też zrobiliśmy. Nie, nie "cudem nikomu nic się nie stało", ale dlatego, znam doskonale ten szlak i każdy krok był zaplanowany. Nie, to nie ambicja taty. To Karolina chciała tam koniecznie iść. Ja nie skakałem z radości biorąc dzień wolny po to, żeby wstać o 2 w nocy i jechać w Tatry, by powspinać się jeszcze przed dotarciem tłumów - napisał w komentarzu Przemysław Martyka, ojciec dziewczynki.
Dodał również, że faktycznie turysta proponował mu uprząż. P. Przemysław odmówił, bo już w planach mieli zejście na dół.
Źródło: Tatry: przestraszone dziecko w adidasach i bez kasku na Orlej Perci. Ojciec komentuje sprawęNa koniec moja prośba: jak widzicie trudną sytuację na szlaku, nie bójcie się podejść i zapytać. Być może ktoś rzeczywiście potrzebuje pomocy. A być może sytuacja okaże się zupełnie inna, niż się Wam wydaje - zakończył mężczyzna.