Płomienie udało się opanować dopiero nad ranem. Bartłomiej Rosiek, rzecznik prasowy komendy miejskiej PSP przyznaje, że pożar był trudny do opanowania.
Paliły się odpady komunalne i taśmociąg usytuowany na wysokości sześciu metrów, bardzo duże zadymienie, musieliśmy pracować w aparatach ochrony oddechowej, używać drabin mechanicznych, żeby podawać z wysokości prądy gaśnicze - mówi.
Piotr Szpiech, z komendy miejskiej policji przyznaje, że na mówienie o przyczynach pożaru jest jeszcze za wcześnie, bo oględziny pogorzeliska jeszcze się nie zaczęły:
Dopiero teraz będziemy wstanie wejść do tego miejsca i rozpocząć oględziny z udziałem biegłego ds. pożarnictwa i zebrać te ślady, które chociaż wstępnie pozwolą nam powiedzieć, co było przyczyną tego pożaru - informuje.
Według informacji strażaków, na terenie sortowni nie było materiałów niebezpiecznych. W chwili wybuchu pożaru zakład był zamknięty. Na pogorzelisku pojawili się również inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Tej samej nocy pożar składowiska odpadów wybuchł również w Choczni pomiędzy Wadowicami i Andrychowem.
Źródło: Nocny pożar sortowni odpadów na krakowskich Rybitwach