„Odmrażanie” sektora kultury zostało podzielone na etapy. 4.05 otwarte zostaną galerie sztuki i muzea. 15.05 będą mogły rozpocząć działalność kina i teatry plenerowe. Trzeci etap to otwarcie teatrów i kin, które będą mogły przyjmować widzów dopiero od 29.05, choć wcześniej rząd zapowiadał ich otwarcie po majówce.
Karolina Nowacka z nowohuckiego Kina Studyjnego Sfinks przyznaje, że decyzja władz nie jest wielkim zaskoczeniem, bo od początku pandemii sektor traktowany był po macoszemu.
Po prostu tak jest. Cóż można powiedzieć. Tak jest od początku lockdownu. Na wesela można było chodzić, można było chodzić do kościoła, a kina i teatry były zamknięte - mówi.
Bartosz Szydłowski, dyrektor artystyczny Teatru Łaźnia Nowa twierdzi, że odwlekając otwarcie kin i teatrów, rząd wymierzył policzek artystom.
Środowisko teatralne to są artyści sceny, to jest ich podstawowe źródło zarobku. Oni są od ponad roku odcięci od normalnego funkcjonowania. To jest i upokarzające i prowadzące do skrajnej depresji emocjonalnie. Nie wiem czy o to chodzi? - zżyma się.
Małgorzata Bogajewska, dyrektor Teatru Ludowego zwraca uwagę na niezrealizowane obietnice rządu. Przyznaje, że rozpędzająca się powoli machina teatru musiała znowu się zatrzymać.
Od wczoraj jesteśmy, jakby ktoś nas podtruł. Jesteśmy rozczarowani. Na serio wzięliśmy te powtarzające się zapowiedzi, że zostaniemy otwarci po majówce. Przygotowywaliśmy się na to, wznowiliśmy próby, przygotowaliśmy premiery, włożyliśmy wielki wysiłek, żeby po tak długiej przerwie wrócić do pracy, żeby być dla widzów i nagle ktoś nam podciął skrzydła - stwierdza.
Stowarzyszenia i branżowe związki zawodowe skierowały już pisma do premiera, by ten wycofał się ze szkodliwej ich zdaniem decyzji o opóźnieniu otwarcia kin i teatrów. Na razie ich apele pozostały bez odpowiedzi.
