Relacja Błażeja Stencela i Kamila Krupicza
Błażej Stencel i Kamil Krupicz są w związku od około siedmiu lat. Poznali się w środowisku medialnym i od tamtej pory tworzą trwałą relację, którą od pewnego czasu coraz chętniej pokazują publicznie. W marcu 2025 roku ogłosili zaręczyny - Stencel poinformował, że od 13 marca będzie nazywał Kamila swoim narzeczonym. Ich związek nie zawsze był jednak prosty. Krupicz w jednym z wywiadów przyznał, że para przeszła poważny kryzys i skorzystała z pomocy terapii partnerskiej, by odbudować wzajemne zaufanie. Dziś obaj mówią otwarcie, że ten trudny etap tylko ich wzmocnił i pozwolił spojrzeć na siebie z nową miłością. Nie ukrywają już swojej relacji, podkreślając, że chcą żyć normalnie i wspierać się w pracy oraz życiu prywatnym. Wspólnie adoptowali suczkę rasy hawańczyk o imieniu Fortunka, co sami nazwali symbolicznym początkiem „prawdziwej rodziny”. Nie ukrywają, że planują adopcję kolejnego pieska, aby powiększyć swoją rodzinę.
Błażej Stencel zaatakowany w Krakowie
Błażej Stencel nie ukrywał, że w internecie spotykało go wiele hejtu. Zawsze pokazuje tego typu komentarze w swoich mediach społecznościowych. Fani potrafią czepiać się go o wszystko, nawet o zdjęcia na ściankach. Jak zdradził podczas ostatniego pobytu w Krakowie został zaatakowany. Po spotkaniu ze znajomymi jeden z nich podwiózł Stencela i Krupicza pod apartament.
- Bo w momencie, gdy wysiedliśmy z tego samochodu. I jak wcześniej chyba było wspomniane, że mieliśmy 20 metrów do naszegoapartamentu. Złapaliśmy się za rękę. Właściwie nic złego nie zrobiliśmy, nic drożnego. I spotkaliśmy bardzo nieprzyjemnego pana. Który spojrzał na nas. Na początku spojrzał mi w oczy. A potem oczy zeszły mu prosto na nasze ręce. I jak zobaczył, że mamy splecione dłonie. To normalnie tak jakby diabeł się w nim rodził. On się stał czerwony, jednocześnie biały. I zaczął wykrzykiwać w naszą stronę jakieś naprawdę bardzo brzydkie epitety. Ja w ogóle się zastanawiam, dlaczego... - powiedział Stencel.
Błażej nie ukrywał, ze nie rozumiał ataku związanego z dziećmi, bo nie poruszał go w swoich mediach. Nie ukrywał, że chciał sytuację wyjaśnić i porozmawiać.
- Ja chciałem z nim porozmawiać. Tak naprawdę zapytać się, dlaczego? Dlaczego są w nim takie emocje? Co skłania go do tego, żeby wychodzić nam naprzeciw, ale w formą agresywną? No i właśnie my wtedy pobiegliśmy za panem, który schował się w banku, który był nieopodal tego miejsca. Weszliśmy do tego banku. Oczywiście on cały czas krzyczał w naszą stronę te nieprzyjemne epitety. My zaczęliśmy go nagrywać, no ale wiemy, że to jest niezgodne z prawem, więc nie możemy tego wizerunku rozpowszechniać i nie będziemy tego nigdzie pokazywać. Ale w ogóle nie było rozmowy z tym człowiekiem - powiedział Stencel
Nie ukrywa, że nie wie, co z tym dalej zrobić. Chciałby to z jednej strony zgłosić na policję, ale z drugiej się nad tym wszystkim wahał. Chciał iść za oprawcą do banku, jednak się powstrzymał, bo był pewny, że dojdzie do rękoczynów.