Kim jest Sylwia Madeńska?
Sylwia Madeńska to profesjonalna tancerka, która zasłynęła z udziału w programie "Love Island. Wyspa Miłości". Dziewczyna wygrała pierwszy sezon z Mikołajem Jędruszczakiem. Przez pewien czas po programie tworzyli szczęśliwy związek, ale postanowili się rozstać. Po burzliwej kłótni w mediach społecznościowych, para wystąpiła razem w "Tańcu z Gwiazdami". Sylwia jako tancerka, Mikołaj - jako gwiazda.
- Jestem tancerką, a Mikołaj jest gwiazdą w tej parze. Jestem profesjonalistką, podejdę do tego zawodowo, jak trenerka do tańca. Co prywatne, to prywatne i nie zamierzam przenosić tego, co się stało prywatnie na salę treningową - opowiadała Sylwia.
W jednej z kolejnej edycji pojawiła się z Krzysztofem Rutowskim. Dziewczyna na co dzień oprócz aktywnego prowadzenia mediów społecznościowych, jest także prezenterką telewizyjną i osobistością medialną.
Sylwia Madeńska zmagała się z poważną chorobą
Sylwia Madeńska nie ukrywa, że już od wczesnych lat zmagała się z niedoczynnością tarczycy. Musiała pilnować diety i treningów, aby utrzymać swoją sylwetkę. W rozmowie z Kozaczkiem przyznała, że pogoń za zdrowiem przyczyniła się do innej choroby, jaką była bulimia. Dziewczyna musiała podjąć się leczenia psychiatrycznego, aby z tego wyjść.
- Na szczęście się udało, na szczęście jest takie wsparcie medyczne, ale tak, był to okres kiepski - powiedziała.
Jak przyznała, przez swoje życie przeszła przez kilka diet.
- Jako mała dziewczynka, znaczy jako nastolatka, to też od razu przestrzegę Was, próbowałam diet kopenhaskich, białkowych. Naprawdę samo białko schudłam tak, że wyglądałam top, ale no sobie rozwaliłam metabolizm. Potem, no wejdę w szczegół, ale w ogóle się nie mogłam załatwić, więc musiałam rozbudzać ten metabolizm. Potem byłam na diecie tarczycowej, żeby nie łykać leków na tarczyce, jadłam nieprzetworzone jedzenie, więc każde mięso musiałam upiec, mogłam mieć tylko kaszę gryczaną i bataty, naprawdę. Potem poszłam do dietetyka, takiego typowego, sportowego, który mi odważył liczbę węglowodanów, białka i warzyw na posiłek - przyznała Madeńska.
Jednocześnie dodała, że praktycznie ogranicza cukier, preferuje jego zamienniki. Fast foodów w ogóle nie je, oprócz pizzy i czasami kebaba.
- Z takim brakiem presji, że nie muszę schudnąć, ale fajnie by było najłatwiej się chudnie. Bo gdy nałożymy sobie za dużą presję, to zawsze jeżeli dojdzie do tego, nie wiem, niedzielnego obiadu, albo zamówicie sobie pizzę po imprezie, to jak nie możecie zjeść, to zjecie zawsze ten kawałek więcej, żeby się tak nachapać tym. A jeżeli macie w głowie, że nic nie musicie, że nie musicie się odchudzać, że wyglądacie okej, to skończycie jeść wtedy, kiedy jesteście najedzen - przekonywała Madeńska.