Spis treści
- Jędrzej Urbański i start w Love Never Lies. Polska
- Czy pary chodzą po sławę do Love Never Lies?
- Reunion Love Never Lies 3 i ikoniczny Jędrzej Urbański
- Hejt po Love Never Lies
Jędrzej Urbański i start w Love Never Lies. Polska
Jędrzej Urbański zyskał ogromną sławę dzięki udziałowi w show Netflixa "Love Never Lies". Jak zaznaczył w rozmowie z voxfm.pl, od dziecka kochał scenę i tzw. "atencję".
- Mimo że byłem dzieckiem, powiedzmy, „dziwnym i specyficznym dla mojego miasta”, to mimo tego, że ta publika troszkę mną gardziła, to moja miłość do muzyki i sceny była tak silna, że nikt ani nic nie było w stanie mnie z niej ściągnąć. Wychowałem się na programach reality show typu: króliczki Playboya, to całe MTV, Kardashiany, The Simple Life itp. i od zawsze chciałem wziąć udział w programie reality show. Odpowiednie dla mnie nie powstawało, bo to zawsze musiały być hetero pary, hetero single itp. itd, ale coś się zmieniło - powiedział nam Jędrzej.
Postanowił w pewnym momencie poszukać castingu dla siebie i Bruna. Okazało się, że nadarzyła się idealna okazja.
- To był chyba styczeń. Byłem wtedy u Bruna, on był w pracy, ja sobie siedziałem w mieszkaniu. Czasami włącza mi się jakiś szósty zmysł (śmiech). Powiedziałem sobie: chcę być w końcu sławny (śmiech) Wpisałem w Google: „castingi do programów”. Na Facebooku wyskoczył mi casting dla par: „Spędź wakacje marzeń na wyspie, drinki z palemką itp”. Mówię sobie: Dawaj! że zawsze można zrezygnować w trakcie! Bruno wraca z pracy i słyszy „Bruno, zgłosiłem nas na casting”. A Bruno na to: „ok”. Potem zadzwonili i wszystko się zaczęło. Castingi trwały chyba łącznie trzy miesiące. W umowie było napisane, że jest to program na platformę stramingową – nie wiedziałem jaką, ale założyłem: albo Player, albo Netflix. Więc mówię: dobra, jak na platformę streamingową, to nie będzie przypału - śmiał się Jędrzej.
Jak dodał, wiele osób to ich kojarzy jako zwycięzców.
- Uważam ogólnie, że my ten program powinniśmy wygrać. Natomiast nie przewidywano wygranej dwóch par, więc ktoś musiał zostać poświęcony (śmiech), ale jak ja to mówię - nie wygraliśmy pieniędzy, ale za to wygraliśmy coś innego, bo dalej istniejemy i ludzie nas rozpoznają. Niektórzy myślą, że to my wygraliśmy ten program więc… w sumie mają trochę racji (śmiech) - podsumował Jędrzej.
ZOBACZ TEŻ: Tak Jędrzej Urbański z Love Never Lies poznał Bruna Wolnego. "Poczułem, że to jest to"
Czy pary chodzą po sławę do Love Never Lies?
Jędrzej przyznał, że zbliżył się do wielu osób w tym programie. Przez kilka tygodni był bez telefonu i miał ogrom czasu na rozmowy z ludźmi. Dlatego też tak z nimi się żył - w tym czasie byli dla niego małą rodziną. Jednak czy nie jest też tak, że niektórzy tam poszli po prostu po sławę?
- Oj, oczywiście, że nie. Powiem teraz tak: zgłaszając się do tego programu - nie miałem pojęcia co to za program. Myśleliśmy, że to program z zadaniami, jakimiś konkurencjami dla par. W ogóle nie miałem pojęcia, że to się wiąże z jakimś wykrywaczem. Pamiętam, jak byliśmy w samolocie, to napisała do mnie moja przyjaciółka: „Stary, wiem, co to jest”. Zrobiła śledztwo i mi wysłała link do programu “Miłość i kłamstwa”. Zobaczyliśmy to przed wejściem do programu i się pożegnaliśmy lewą nogą… Na szczęście w pierwszym sezonie wszystko zależało od nas. Jak ten program wyglądał i co chcieliśmy osiągnąć. - powiedział Jędrzej.
Wyraźnie zaznaczył, że opowiada tylko i wyłącznie o swojej grupie. Jednak kolejny sezon go mocno zaskoczył.
Reunion Love Never Lies 3 i ikoniczny Jędrzej Urbański
Jędrzej Urbański został zaproszony do tzw. reuniona 3. sezonu. To tam uczestnicy tej edycji odpowiadali na nurtujące prowadzącą pytania czy też zdawali relację z pracy nad sobą po emisji programu. Wszystkiemu przyglądali się uczestnicy poprzednich edycji.
- Mnie to tak bawi, że wystarczyło mi trzydzieści sekund na antenie, żeby skraść cały Reunion. Zacznijmy od tego, że nagrania tego odcinka trwały cały dzień bez większej przerwy. To były bardzo długie godziny. O tym chyba mogę mówić. Byłem święcie przekonany, że genialnie panuję nad swoją twarzą, ale jak już masz za sobą tyle nagrywania, to odpuszczasz. W pewnym momencie wałkowana była jedna para przez godzinę, potem kolejna i kolejna i znowu wałkowana godzinę, myślę sobie: „Ile jeszcze…”. Poluzowałem te moje pasy, bo już nie wytrzymałem, żeby siedzieć ciągle z pokerową twarzą. Ja mogę nic nie powiedzieć, ale moja twarz powie wszystko - opowiadał Jędrzej.
Przez pewien czas były plotki o kontynuowaniu formatu przez Netflix, jednak Jędrzej potwierdził wprost - na razie to tylko trylogia.
- Słyszałem plotki, że były rozkminy zrobienia Love Never Lies All Stars. Czy to prawda? Nie wiem, natomiast powiem nieskromnie: wiem, że moja obecność byłaby tam bardzo mile widziana. Ale czy ja bym tam poszedł? Nie jest mi to do niczego potrzebne, chyba żeby fajnie zapłacili (śmiech) - podsumował Jędrzej.
Hejt po Love Never Lies
Jędrzej idąc do programu spodziewał się, że może wylać się na nich para hejtu. Głównie dlatego, że jako pierwsza para jednopłciowa pojawiają się w tak dużym programie.
- Mówię do Bruna: „Bruno, przygotuj się, bo o tyle, o ile ja sobie z tym poradzę, no to wiadomo, że ty jesteś tą osobą mniej odporną na zdanie osoby trzeciej”. Byłem przygotowany na to, że może być ostro. Zaskoczyłem się, ponieważ po programie praktycznie nie było hejtu! Wręcz odwrotnie, otrzymaliśmy ogrom miłości! Natomiast uważam, że ten brak hejtu też się nie wziął znikąd – nieskromnie mówiąc, zrobiliśmy naprawdę świetną robotę. Pokazaliśmy, że pary jednopłciowe okazują się być bardziej - bardzo nie lubię tego słowa - „normalne” niż inne pary. Uważam, że zrobiliśmy z Brunem naprawdę fajną robotę. Dostawaliśmy ogrom wiadomość, a w mojej głowie utkwiła jedna - iż moja relacja z Brunem w LNL i ten jeden odcinek “The Last of Us” zrobiły więcej dla społeczności LGBT niż wszystkie parady tego świata. Wiem, że to mocne słowa, ponieważ parady są bardzo potrzebne i sam w nich regularnie uczestniczę, natomiast wiem, co autor miał na myśli. Tak naprawdę, pokazując się w komercyjnym medium, jakim jest Netflix, i pokazując parę jednopłciową w taki, a nie inny sposób, uważam, że zrobiliśmy naprawdę fajną robotę. Pomimo całego kryzysu, który tam się wydarzył, zrobiliśmy naprawdę fajną pracę i myślę, że tego hejtu nie było, bo do czego? - powiedział Jędrzej.