Stanisław Soyka codziennie myślał o śmierci i cierpieniu. "To całość tego szczęścia"

2025-08-22 9:41

Nie żyje Stanisław Soyka - taka informacja obiegła wszystkie media dokładnie 21 sierpnia 2025 roku. Cały kraj dosłownie pogrążył się w żałobie, bo zmarł jeden z najwybitniejszych polskich muzyków. Jak się okazało, mężczyzna już od dawna myślał o śmierci. Tej myśli towarzyszyło też często cierpienie i... wiara.

Stanisław Soyka

i

Autor: AKPA

Nie żyje Stanisław Soyka

W sierpniu 2025 roku zmarł Stanisław Soyka. Według naszych informacji artysta zasłabł podczas jednej z prób do Sopot Festival. Na razie brak potwierdzenia, gdzie dokładnie oraz w jakich okolicznościach nastąpiła jego śmierć. Wiadomo jedynie, że TVN przerwał transmisję koncertu, a chwilę później poinformował widzów o tragicznych wiadomościach, co wywołało ogromne poruszenie.

Soyka miał 66 lat. Wielokrotnie podkreślał swoje śląskie korzenie, gdzie rozpoczynał naukę muzyki. Jego debiut przypadł na rok 1978, kiedy to dał recital w warszawskiej Filharmonii Narodowej, co zaowocowało wydaniem pierwszego albumu „Don’t You Cry” (1979). Płyta „Blublula” z 1981 roku została uznana za jazzowy album roku, a w latach 1983–1988 artysta regularnie wygrywał plebiscyt magazynu Jazz Forum na najlepszego wokalistę jazzowego w Polsce.

Jego dorobek obejmuje zarówno popularne przeboje, takie jak „Tolerancja” czy „Cud niepamięci”, jak i autorskie interpretacje poezji – od sonetów Szekspira, po „Tryptyk Rzymski” Karola Wojtyły, wykonywany nawet w Watykanie. Dla młodszej publiczności Soyka pozostanie głosem piosenki „Ty druha we mnie masz” z filmu Toy Story.

Od wielu lat zmagał się z problemami zdrowotnymi, w tym z cukrzycą i otyłością.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Nie żyje Stanisław Soyka. Gwiazdy żegnają wielkiego artystę. "Ty dałeś światu muzykę, która łączy ponad podziałami"

Pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej. Pojawił się prawdziwy tłum

Stanisław Soyka i jeden z ostatnich wywiadów. Trochę o cierpieniu i śmierci

Stanisław Soyka w lipcu 2025 był gościem kanału "Imponderabilia" na Youtube (prowadzi go Karol Paciorek). Polski wokalista w rozmowie z prowadzącym nie ukrywał tego, że zaliczył w swoim życiu spory upadek.

- Były lata mojego upadku, zdewastowałem coś, co było mi dane, coś bardzo dobrego. Udałem się w stronę, która była niebezpieczna dla mojej duszy. Gdy po 5 latach wyszedłem z tego, byłem przekonany, że po pierwsze nie będę szukać żadnej partnerki. Moje dzieci dorastają, rozmawiamy. Z ich mamą jestem w dobrych relacjach [...] Cztery lata byłem sam i spotkałem moją obecną żonę, z którą jestem już 25 lat - powiedział Soyka.

Jazzman zaznaczył, że nie jest przesadnie religijny, ale za to wierzy.

- Nie wierzę w pana Boga na chmurce. Niemniej, prezentuję przekonanie, że ja nie wierzę w coś czy kogoś, tylko mam wiarę. To inaczej ustawia sytuację, bo ja mam łaskę wiary. Jak upadłem i jest mi ciężko, przez sekundę ułamek refleksji itp, po jakimś czasie właśnie wstaję. To się bierze z woli życia. Z wiary, że to się uda [...] Wierzę, że cierpienie jest całością tego szczęścia, taka moja filozofia [...] Cierpienie to coś takiego, co nam nagle przeszkadza, żeby czuć się w miarę komfortowo [...] Jak każdy, bywałem w trudnych sytuacjach, czasami na własną prośbę. Bo jak jesteś świadomy, że moje zachowanie coś takiego spowodowało to multiplikuje poczucie cierpienie. Ono bywa różne! - powiedział.

Jak dodał, dzięki cierpieniu pamiętał o śmierci. Nie myślał o niej cały czas, ale przez "ułamek sekundy" dziennie już tak.

- Nie wiem, czy będę przygotowany, kiedy będzie na to pora. Ale wiem, ze człowiek chce żyć - podsumował Soyka.