Tak wygląda chrześcijaństwo w Syrii
Syria, tak samo Liban, przez lata byli państwem tzw. multikulturowym. Obok siebie żyły różne odłamy islamu oraz chrześcijaństwa. Choć często występowały konflikty, to jednak ostatnia wojna domowa w Syrii sprawiła, że chrześcijanie uciekli na Zachód. Jak kiedyś na 100% Syryjczyków, ponad 20% było chrześcijanami, obecnie jest to zaledwie 2%. Młodzi wyjechali nie tylko do Europy, ale również Stanów Zjednoczonych czy krajów Ameryki Południowej. W Syrii zostali głównie starsi, którzy mają ogromne problemy w muzułmańskim państwie.
- Człowiek doświadcza tam, że nasze problemy to żadne problemy,. Gdzie się widzi, że ktoś nie ma domu, niektórzy nie mają go jak ogrzać. A o dziwo w Syrii jest naprawdę teraz zimno. Niektórzy nie mają nawet jednego posiłku. A inni słyszą regularnie o możliwości wybuchu kolejnego konfliktu. Syryjczycy żyją z obawami i w strachu. Wiedzą, że na ich życie ma wpływ islam, który dominuje w Syrii. Miał się odbyć konkurs w Homs pieśni, ale mufti stwierdził, że nie ma - i konkurs odwołano [...] Na całym Bliskim Wschodzie bez wiary teraz nie można żyć. Uciekają w wiarę, bo ona im zostaje - powiedział duchowny.
Jak zaznacza duchowny, w pewnym momencie chrześcijanie byli punktem stabilizującym, kiedy to sunnici walczyli z alawitami i druzami. Mimo to, społeczności chrześcijańskie wolą uciekać i żyć w bezpieczniejszych regionach.
Dodał, że wiele wojen czy problemów występuje przez nie do końca adekwatne traktowanie Palestyńczyków. Woleli oni uczestniczyć w agresywnych muzułmańskich bojówkach, a nie żyć w ogromnej biedzie.
To może zaskoczyć na Bliskim Wschodzie
Ksiądz nie ukrywa, że każdy jego wyjazd na Bliski Wschód, nie tylko do Syrii, ale również Ziemi Świętej, czyli m.in. Jerozolimy czy Betlejem kończy się sporym szokiem i bólem.
- Tym, co zaskakuje mnie w tych miejscach, to wsparcie chrześcijan. Odwiedzają się, świętują razem. Kościół jest dla nich domem, nawet jeżeli są poniekąd inni i mają inne odłamy wiary, ale są wszyscy chrześcijanami. W szkole trzymają się też razem! [...] Mogą się pojawiać akty zemsty za to, co robi Izrael w Ziemi Świętej, ale niektórzy ludzie stawiają na pokój. Niektórzy mają naprawdę inne problemy. Proboszcz potrafi mnie zapytać, czy musi kupować cukierki za dary, bo woli im kupić dwa posiłki na Boże Narodzenie. Po Eucharystii wynoszone w kościołach są ławki, żeby niektóre szkoły mogły przeprowadzić lekcje, bo w tych głównych są masowe indoktrynacje. Tam jest niesamowita bieda - powiedział duchowny.