Były poseł Konfederacji, a obecny analityk polityczny Robert Winnicki był gościem Jana Wróbla w Porannym ringu na kanale Youtube Super Ring oraz antenie Radia Vox FM.
"Konwencje miały przeciwne wektory polityczne"
Robert Winnicki postanowił na początku skomentować konwencje polityczne, które zrobiło nie tylko PO, ale również PIS. Nie ukrywał swojego rozbawienia, gdy partie zaoferowały jeżdżenie po kraju. Jak zaznaczył, to bardziej opowiadanie.
- Te konwencje miały przeciwne wektory polityczne, ponieważ PIS broni się po prawej stronie od utraty pozycji hegemona. A PO chce skonsumować swoje przystawki koalicyjne, w tym Polska 2050 i PSL - powiedział.
Nie ukrywa, że jest świadomy, dlaczego PIS na przestrzeni lat poniekąd bał się Marszu Niepodległości.
- PIS nie zrobi swojego Marszu Niepodległości - pójdą w tym, w którym idzie środowisko narodowościowe. Przez lata nie udało im się zrobić swoje w m.in. Krakowie. 11 listopada im się nie udaje, ponieważ Marsz Niepodległości ma już swoich zwolenników i renomę ogólnopolską. Łączy różne środowiska, nie tylko prawicowe. Tam problemem PISu jest to, że ich zwolennicy tam często chodzą, a oni nie potrafią tego skomentować - powiedział.
"U Niemców zależy, kto jest u władzy"
Robert Winnicki nie ukrywa, że jest dosyć krytycznie nastawiony do polityki wobec Niemiec. Choć jak zaznacza, tam wiele zależy od tego, kto aktualnie rządzi.
- Niemcy nie mogą zawrzeć porozumienia z Rosją, bo handel z Europą Wschodnią i krajami bałtyckimi jest o wiele wyższa z nimi niż z Putinem. To jest podstawowy czynnik. Ekonomia. Polska jest kluczowym partnerem gospodarczym Niemiec. Skoro Niemcy szybko zastąpili import gazu z Rosji, to pokazało, ile Rosjanie dla nich znaczą. Gdybyśmy byli państwem tak słabym jak w pewnym okresie, to Niemcy faktycznie mogliby się dogadać z Rosją. Nie umniejszajmy sobie - powiedział.
Dodał też, że PIS bardzo krytycznie podchodzi do zarówno Francji jak i Niemiec. Patrzą w kierunku USA, ale zapominają, jak obecnie działa tamtejsza władza - bardzo humorzaście.